Blisko 1,3 miliona Polaków może zacierać ręce. Rząd okazał się bardzo hojny i zapowiedział wzrost minimalnej pensji do poziomu równych 2000 złotych brutto. Taka płaca minimalna będzie obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku. Podwyżka wyniesie więc 150 złotych brutto.
Oczywiście pracujących najbardziej interesuje to, ile dostaną ?na rękę?. Tutaj nie jest aż tak różowo. Po podwyżce osoba zarabiająca najmniej przyniesie do domu co miesiąc około 1450 złotych. Miesięczna podwyżka wyniesie około 129 złotych.
Co można za to kupić?
- 2 bilety miesięczne (ulgowy i normalny) na komunikację miejską w przeciętnej wielkości polskim mieście
- 6 kilogramów tańszej szynki
- 64 chleby
- Bilety do kina dla 4-osobowej rodziny + mały popcorn
Szału więc nie ma. Zarabiający najmniej nadal są na marginesie i trudno jest im wiązać koniec z końcem. Szczególnie, jeśli w rodzinie jest tylko 1 osoba pracująca. Pod względem minimalnych zarobków nie jesteśmy już w ogonie Europy, ale nadal bardzo daleko nam do zachodnich krajów.
Sytuacja osób zarabiających najmniej jest o tyle zła, że taka pensja nie pozwala na gromadzenie oszczędności. W momencie jakiegoś problemu (awaria w domu, choroba) rodzina nie jest w stanie udźwignąć tego ciężaru. Warto więc potraktować podwyżkę od państwa jako zachętę do rozpoczęcia procesu oszczędzania i po prostu część tej kwoty regularnie odkładać.